Glik wróci do Torino?

Piłka nożna
Glik wróci do Torino?
fot. PAP

Według "Tuttosport", Kamil Glik jest na tzw. "krótkiej liście" Torino pilnie poszukującego stopera, jednak jest mało prawdopodobne, żeby podopieczny Jerzego Brzęczka opuścił Monako już podczas styczniowego mercato. Po pierwsze, jego dawny klub nie jest w stanie spełnić warunków Polaka, a po drugie cała sprawa ewentualnego transferu wydaje się zbyt skomplikowana.

W sobotę AS Monaco zagra z Caen, czyli z drużyną, która wyprzedza go o jeden punkt w tabeli Ligue 1. Wszyscy są przekonani, że Thierry Henry odniesie wreszcie pierwszy sukces, który pozwoli zespołowi "spod skały" opuścić strefę spadkową, bo jak nie dzisiaj, to kiedy? Kamil Glik nie będzie mógł pomóc swoim kolegom, bo dalej leczy mięsień przywodziciela. W szerokiej kadrze aż piętnastu piłkarzy jest kontuzjowanych, a Radamel Falcao i Aleksandr Gołowin są dalecy od formy. W razie porażki, kryzys w księstwie może się jeszcze bardziej zaostrzyć, bo strona sportowa to jedno, a afery finansowo-prawne, to już jego inne aspekty.

 

Książę Albert II w wywiadzie dla "Mediapart" wyraził swój wielki niepokój, kiedy dowiedział się o nieczystej grze niektórych działaczy. Jednak nie może nic zrobić, bo księstwo ma zaledwie 30% akcji wobec 67% posiadanych przez rosyjskiego oligarchę Dimitriego Rybolowiewa. Główny właściciel klubu jest podejrzany o przekupstwo wysokich urzędników księstwa i niewykluczone, że będzie zmuszony odsprzedać klub. Na razie Rybolowiew kasuje duże pieniądze z transferów. Niedawno na celowniku "Mediapart", po rewelacjach "Football Leaks", stanął Wadim Wasyliew, urzędujący prezes klubu i zaufany człowiek Rybolowiewa. Okazuje się, że ma wpisany do swojej umowy aneks, który pozwala mu czerpać aż 10% z wartości każdego transferu. Urzędujący prezes nie ukrywa tego faktu. A to również jeden z powodów upadku piłkarskiej potęgi klubu, który jeszcze niedawno walczył o czołowe trofea jak Puchar Ligi Mistrzów.

 

Jak dowiedział się "Mediapart", Wasyliew w ostatnich dwóch latach (2015-2017) zarobił na transferach 10,5 mln euro. Ta suma powinna jeszcze wzrosnąć, bo w bilansie za ostatni rok Monaco skasowało rekordowe kwoty. Przypomnijmy astronomiczne pieniądze za Tiemoue Bakayoko (Chelsea), Kyliana Mbappé (PSG), Benjamina Mendy'ego czy Bernardo Silvę (Manchester City). Tylko procenty z samego transferu Mbappé mogą przynieść Wasiliewowi 18 milionów euro, jeżeli zostaną spełnione warunki kontraktowe. Do 2016 roku zaufany czlowiek właściciela czerpał również wysokie dochody z ,,produktów natury komercyjnej i marketingowej, biletowej, sponsoringu czy operacji na nieruchomościach’’. Z tych jednak zrezygnował. Ta działaność rosyjskiego duetu rzuca cień na "Małe Księstwo", którego klub zawsze był pięknym wizerunkiem.

 

Dwa miesiące temu starano się ratować sportową sytuację zwalniając Leonardo Jardima, ale wypłacając mu dziewięciomilionowe odszkodowanie. Na razie jakoś nic nie pomaga i Monaco jest na przedostatnim miejscu w Ligue 1.

 

Do trudnej sytuacji sportowej klubu doszła również gospodarcza i różnego rodzaju "machlojki" ich właściciela. Na razie Wadim Wasyliew się uśmiecha i zapewnia, że niedługo klub wróci do równowagi. Jednak Albert II traci stopniowo cierpliwość i rozważa różne warianty. Czyżby dni rosyjskich właścicieli były policzone?

 

Pod legendarną "skałą" można się spodziewać najgorszego.

Tadeusz Fogiel z Paryża, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie