Szymański o zakończeniu kariery: Od razu wiedziałem, że to zła decyzja

Artur Łukaszewski: Jednak wracasz! Jak to się stało, że to robisz? Ktoś cię namówił?

 

Patryk Szymański: To była moja wewnętrzna decyzja. Mam ogromne ambicje. Wiem, że nie byłem gorszy od Roberta Talarka. Czasami potrzeba jednak szczęścia i kropki nad "i". Wiem, że mogę poprawić te rzeczy, które mnie zawiodły. Jeszcze w szatni po walce w Katowicach wiedziałem, że to nie jest dobra decyzja. Kocham boks, robię to od 1999 roku życia. Nie wyobrażam sobie, by przestać. Mam jeszcze sporo do zrobienia. Uspokoiłem swoje ambicje, skupiam się bardziej na kolejnej walce i wiem, że z takim podejściem rywale będą coraz lepsi. Wtedy mogę zajść bardzo wysoko.

 

Jak się wraca po takiej walce i decyzji? Od czego zaczęliście kolejny cykl z Gusem Currenem?

 

Wnioski wyciągnęliśmy, ale od porażki się odciąłem. Skoncentrowałem się na tym, co jest tu i teraz. Chciałem najlepiej przepracować błędy, wyeliminować błędy. Skupiłem się na rywalu i widzę, że na sparingach było znacznie lepiej.

 

Nie można nikogo lekceważyć, ale to chyba bardziej rywal na powrót. Trenerzy i promotorzy chcą przywrócić taką większą wiarę w siebie.

 

Nie podchodzę do tego. Podchodzę do tego, jak do najważniejszej walki w życiu. Tak po prostu trzeba robić. W przeszłości zdarzało mi się lekceważyć rywala i to nie wychodziło mi na dobre. Teraz skupiam się na tym przeciwniku. To bardzo twardy zawodnik, nie przegrywa przed czasem. Nie mogę go lekceważyć.

 

Przejdź na Polsatsport.pl