Trener Miedzi Legnica: Nasza gra się nie układała, ale pomogli nam kibice
Po wygranej w karnych ze Stomilem Olsztyn 4-3 w 1/8 Pucharu Polski trener Miedzi Legnica Dominik Nowak przyznał, że mecz jego drużynie się nie układał. - Do końca dążyliśmy jednak do zwycięstwa i kibice nam w tym pomogli - zaznaczył.
W regulaminowym czasie bliższy awansu był Stomil, który prowadził po golu Szymona Sobczaka z rzutu karnego od 57. minuty niemal do samego końca spotkania. Legniczanie wyrównującą bramkę zdobyli dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy głową do siatki trafił Patryk Makuch.
Trener gości Piotr Zajączkowski na pomeczowej konferencji ocenił, że w przekroju całego spotkania jego zespół był lepszy.
- Stworzyliśmy sobie zdecydowanie więcej sytuacji strzeleckich. Na pewno za niewykorzystane rzuty karne nikt nie ma pretensji, bo to jest loteria, wielka presja i wielka odpowiedzialność. Ale nawet w dogrywce mieliśmy jeszcze dwie "patelnie". Pokazaliśmy, że jesteśmy dobrym zespołem, dobrze grającym w piłkę i stwarzającym sobie sytuacje. Zabrakło nam tylko skuteczności - powiedział.
W zupełnie odmiennym nastroju był trener Miedzi Dominik Nowak, który nie ukrywał, że jest bardzo zadowolony z awansu. Zaraz jednak też dodał, że nie był to najlepszy mecz w wykonaniu jego zespołu.
- Brakowało przyspieszenia i czytelnych okazji z naszej strony. Ale również Stomil nie miał wielu sytuacji. Był to wyrównany mecz, w którym bramka dla jednego zespołu mogła być trudna do odrobienia. Cieszę się, że do końca dążyliśmy do zwycięstwa i kibice nam w tym pomogli. Choć gra się nie układała, to nas wspierali. W dogrywce były momenty, w których mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale trzeba przyznać, że także Stomil miał okazje. Wynik 1:1 w przekroju całego spotkania był zasłużony - analizował.
Miedź mogła zapewnić sobie awans już w podstawowej serii pięciu rzutów karnych, ale Grzegorz Bartczak nie trafił decydującej "jedenastki". Później do siatki posłał piłkę Paweł Zieliński, a Waldemar Gancarczyk nie trafił w bramkę i legniczanie mogli świętować awans do ćwierćfinału.
- Karne są loterią, szczęście było przy nas. Cieszymy się, że wygrywamy. Życzę wszystkim zdrowych i wesołych świąt oraz wszystkiego dobrego w nowym roku, bo to nasze ostatnie spotkanie w tym, który się kończy - podsumował Nowak.