Ta bitwa zapisze się w historii polskiej siatkówki. "Coś niesamowitego"

Siatkówka
Ta bitwa zapisze się w historii polskiej siatkówki. "Coś niesamowitego"
fot. PAP/Jarek Praszkiewicz
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla po dramatycznym dwumeczu z Asseco Resovią Rzeszów awansowali do finału PlusLigi

- To było coś niesamowitego, coś, co nie zdarza się za często i zapisze się na pewno w historii - powiedział o półfinałach PlusLigi Jurij Gładyr. Jego Jastrzębski Węgiel w sobotę uratował się przed przegraną z Asseco Resovią Rzeszów, odrabiając w końcówce czwartego seta sześciopunktową stratę.

Broniący tytułu zespół z Jastrzębia-Zdroju w półfinale stoczył z Resovią dwa pasjonujące spotkania. Pierwsze, wyjazdowe, wygrał 3:2. W sobotę kibice mistrza kraju przeżyli trudne chwile, bo ich ulubieńcy przy stanie 1:2 przegrywali w czwartym secie 15:21 i od odpadnięcia dzieliło ich niewiele. Ostatecznie, po dramatycznej końcówce, wygrali 29:27, a potem przypieczętowali awans do finału w tie-breaku. 

 

ZOBACZ TAKŻE: Pierwszy taki finał PlusLigi w historii! Jurajscy Rycerze zagrają o złoto

 

- To było coś niesamowitego, coś, co nie zdarza się za często i zapisze się na pewno w historii. Oba mecze były na niebotycznym poziomie. Przewaga Resovii w czwartym secie była spora, doszliśmy rywali. Niesamowicie się cieszymy, że będzie nam dane bronić tytułu - powiedział Gladyr, jeden z najbardziej doświadczonych zawodników Jastrzębskiego Węgla. Przyznał, że w piątym secie gościom trudno było się pozbierać.

 

- Wciąż dobrze grali, ale w ich oczach było widać, że to my prowadzimy. Trzeba docenić ten dwumecz. Możemy sobie życzyć, żeby finał był tak samo emocjonujący.

 

W finale PlusLigi obrońcy tytułu mistrzowskiego zmierza się z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, która pokonała w dwumeczu Projekt Warszawa. O złoty medal zawiercianie zagrają po raz pierwszy w historii klubu. 

 

Mamy rachunki do wyrównania z zespołem z Zawiercia, który nas pokonał we wszystkich trzech meczach sezonu (dwa razy w lidze i finał Pucharu Polski). To bardzo solidna drużyna, mam nadzieję, że wystarczy nam doświadczenia, by wygrać finałową batalię – stwierdził Gładyr.

 

Libero jastrzębian Jakub Popiwczak nie ukrywał, że starcia z Resovią wiele go kosztowały.

 

- Po pierwszym meczu było ciężko, teraz nie wiem, kiedy zacznę normalnie funkcjonować. Mamy na gardle rysy po nożu, spod którego uciekliśmy. Cieszę się, że wyszarpaliśmy te spotkania. Nie wymiękliśmy. W ostatnich latach kilka takich meczów przegraliśmy, ale chyba się nie zdarzyło tak odwrócić losów w nasza stronę. Te dwa mecze niesamowicie zbudują nas mentalnie. Ta grupa ludzi jest stworzona do rzeczy wielkich. Kibice dziś przeszli samych siebie, ponieśli nas. Byliśmy w tarapatach, czuliśmy pomoc z zewnątrz - ocenił.

 

Jastrzębianie po raz czwarty z rzędu zagrają w finale PlusLigi, a 5 maja w tureckiej Antalyi zmierzą się w finale Ligi Mistrzów z włoskim Itasem Trentino. Rok wcześniej finał LM przegrali w Turynie z kędzierzyńską ZAKSĄ 2:3.

 

Aluron CMC w półfinale dwa razy  pokonał Projekt - najpierw w stolicy 3:0, a w sobotę u siebie 3:1.

 

- Zespołowi należą się gratulacje, zawodnicy udźwignęli ciężar rewanżu, Projekt grał kapitalnie w pierwszym secie, potem my zaatakowaliśmy, graliśmy bardzo pewnie. Wspaniała atmosfera nas poniosła do historycznego sukcesu, a trzeba pamiętać, że to nie jest koniec - skomentował szkoleniowiec zawiercian Michał Winiarski.

 

Podkreślił, że nikt nie myli o zmęczeniu sezonem. - Czekają nas dwa, albo trzy mecze. Każdy da w nich z siebie wszystko z serca i wątroby. Tu się gra na takiej adrenalinie, że nie ma mowy o zmęczeniu. Rok temu byliśmy blisko medalu , ciężko pracowaliśmy, by teraz znaleźć się w finale. Sport jest brutalny, jedni mogą się cieszyć, inni się smucą - stwierdził.

GW, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie