Magiera: Brązowa blacha do kolekcji...

Marek MagieraSiatkówka

Jest kolejna blacha do kolekcji polskiej siatkówki! Blacha, czyli medal, jak to mówią i określają nasi siatkarze. Tym razem medal brązowy wywalczony na mistrzostwach świata rozgrywanych na Filipinach. Pierwszy brązowy medal w historii naszych występów na siatkarskich mundialach. W kolekcji mamy zatem trzy złota, dwa srebra i jeden brąz.

Reprezentacja Polski w siatkówce świętuje zdobycie brązowego medalu na tle fajerwerków.
fot. FIVB
Reprezentacja Polski siatkarzy z brązowym medalem mistrzostw świata na Filipinach

Zdaję sobie sprawę z faktu ile trzeba poświęcić czasu i zdrowia oraz włożyć pracy w to, aby wywalczyć medal na mistrzostwach świata, czy w ogóle na imprezie rangi mistrzowskiej, absolutnie to doceniam i szanuję, ale jestem w grupie ludzi, pośród obserwatorów i kibiców, którzy nie potrafią się jakoś przesadnie cieszyć z tego osiągnięcia. Tak samo jak nie potrafiłem się przesadnie cieszyć ze srebrnego medalu na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, z tym akurat zastrzeżeniem, że dramatyczne okoliczności wygranego w sposób niewytłumaczalny półfinału z Amerykanami osłodziły nieco gorycz lania jakie w finale urządzili nam Francuzi. Tutaj zwycięstwo z Czechami w meczu o brąz nie osłodziło niestety lania od Włochów w półfinale, tym bardziej, że Włosi wcale nie zagrali jakiegoś wybitnego meczu. Oni nawet nie zagrali bardzo dobrze, ale i tak wyraźnie lepiej od nas. Jedyny wspólny mianownik, który łączy srebrny medal igrzysk olimpijskich z brązowym medalem mistrzostw świata jest taki, że i tutaj i tutaj nie byliśmy w naszej optymalnej dyspozycji, a na Filipinach dodatkowo nie mieliśmy przygotowanego planu B na wypadek jakiegoś nieprzewidzianego nieszczęścia.

 

ZOBACZ TAKŻE: Miał kończyć karierę, a został mistrzem świata. Piękna historia włoskiego siatkarza

 

Podsumowując występ polskich siatkarzy na mistrzostwach świata oczywiście wszystko będzie się kręcić wokół półfinałowego meczu z Włochami, bo był to najważniejszy, a niektórzy mówią wprost, że w sumie jeden poważny mecz na tych mistrzostwach. Z szacunku do mundialu i drużyn w nich uczestniczących zostanę w tym miejscu przy zdaniu, że najważniejszy i niestety przegrany z kretesem. Sprowadzanie tej przegranej do braku w składzie kontuzjowanego Bartosza Kurka byłoby dużym uproszczeniem, a obarczanie już winą za niepowodzenie reprezentacji w tym spotkaniu i jakieś pretensje do Kewina Sasaka to zwykła niegodziwość. Mówiąc wprost takie oceny są po prostu bardzo niesprawiedliwe i mocno krzywdzące dla tego siatkarza, a przy tych wygłaszanych po finałowym turnieju VNL, gdzie ci sami ludzie wynosili Kewina pod niebiosa wieszcząc rychły koniec Bartosza w kadrze brzmią wręcz żenująco.

 

Zdaję sobie sprawę z faktu, że na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat zostaliśmy bardzo mocno rozpieszczeni przez reprezentację siatkarzy, więc moja ocena pewnie nie do końca kompiluje z odczuciami samych zawodników, głównie tych, którzy debiutowali na imprezie tej rangi. Dla nich indywidualnie medal mistrzostw świata jest wspaniałą sprawą i to zrozumiałe, gratulacje! Ale z perspektywy naszej pozycji, aspiracji, możliwości i wypracowanego miejsca w hierarchii światowej siatkówki, a także turniejowej drabinki, sorry, ale to nie "aż" a raczej "tylko" brąz.


Swoją drogą zastanawiam się w tym miejscu, ilu kibiców reprezentacji Polski wzorem reklamy emitowanej między setami zaczęło podczas trwania meczu z Włochami mówić do telewizora co trener Grbić powinien zrobić i którego z zawodników wpuścić na boisko? Na reklamowego Bednorza nie było szans, bo go nie było na mistrzostwach... Ale był Szalpuk, mecz o brąz pokazał, że był Jakubiszak. Ja powiedziałem do telewizora po pierwszym secie meczu z Włochami, że bym przestawił Leona na atak. Niestety nic to nie dało, bo trener mnie nie usłyszał. Kibic z reklamy w tej kwestii miał więcej szczęścia...

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie