Pierwszy taki mecz reprezentacji od prawie 3 lat

Piłka nożna

Czwartkowy mecz polskich piłkarzy z Nową Zelandią w Chorzowie będzie rzadką okazją do sprawdzianu z tak odległym geograficznie rywalem, na co duży wpływ miało wprowadzenie przez UEFA Ligi Narodów. Np. kadra pod wodzą Michała Probierza ani razu nie grała z drużyną spoza futbolowej Europy.

Trzech piłkarzy reprezentacji Polski w białych strojach na tle trybun pełnych kibiców podczas meczu.
fot. Cyfrasport

Pełniący od połowy lipca funkcję selekcjonera reprezentacji Polski Jan Urban już w swoim trzecim meczu w tej roli - po wrześniowych z Holandią (1:1) i Finlandią (3:1) w eliminacjach mistrzostw świata - zmierzy się z przeciwnikiem spoza strefy UEFA.

 

ZOBACZ TAKŻE: Ważna deklaracja Jana Urbana! Zdradził, kto może strzelać karne w kadrze

 

Dla porównania, jego dwaj poprzednicy, czyli Fernando Santos (2023) i pracujący na tym stanowisku prawie dwa lata Michał Probierz (2023-2025), nie mieli takiej okazji ani razu. Ten drugi zagrał wprawdzie towarzysko z Turcją w Warszawie (2:1) tuż przed Euro 2024, ale to jest federacja należąca do UEFA.

 

Ostatnim selekcjonerem, który mierzył się z odległymi geograficznie drużynami, był Czesław Michniewicz. 16 listopada 2022 roku prowadzona przez niego kadra wygrała w Warszawie na stadionie Legii 1:0 z Chile po golu Krzysztofa Piątka.

 

Wybór tego rywala nie był przypadkowy. Dzień po meczu z Chile podopieczni Michniewicza wylecieli na mundial do Kataru, gdzie w grupie C spotkali się - pod koniec listopada - właśnie z zespołami spoza Europy: Meksykiem (0:0), Arabią Saudyjską (2:0) i Argentyną (0:2).

 

"Zdecydowaliśmy się na Chile, ponieważ jest to zespół, który w wielu elementach przypomina reprezentacje Argentyny i Meksyku" - mówił kilka tygodni wcześniej prezes PZPN Cezary Kulesza.

 

Reprezentacja Chile po raz drugi była sparingpartnerem polskich piłkarzy przed mundialem. 8 czerwca 2018 roku w Poznaniu - za kadencji Adama Nawałki i tuż przed wylotem na MŚ w Rosji - mecz zakończył się remisem 2:2. Wtedy wybór rywala z Ameryki Południowej też nie był przypadkowy, bowiem w turnieju mistrzowskim biało-czerwoni zagrali m.in. z Kolumbią (0:3).

 

Podobnie było w przypadku innych towarzyskich potyczek z drużynami spoza Europy w tamtym okresie. W marcu 2018 roku podopieczni Nawałki zmierzyli się z Nigerią (0:1) we Wrocławiu i z Koreą Południową w Chorzowie (3:2), ponieważ na mundialu w Rosji czekały ich potyczki z drużynami z Afryki i Azji, czyli - odpowiednio - Senegalem (1:2) i Japonią (1:0).

 

Wybór sparingpartnerów pod kątem przeciwników na mundialach był praktycznie jedynym powodem, dla którego w ogóle dochodziło - od 2018 do 2022 roku - do takich ciekawych geograficznie konfrontacji.

 

Wprowadzenie od 2018 roku przez UEFA rozgrywek Ligi Narodów, które w dużej mierze zastąpiły mecze towarzyskie, sprawiło, że drużyny z Europy lub - szerzej obejmując - strefy UEFA (jak Izrael, Kazachstan, Armenia czy Turcja), grają głównie między sobą.

 

Od początku lipca 2018, czyli od momentu zakończenia pracy z kadrą przez Nawałkę, tylko wspomniany Michniewicz mógł zmierzyć się w roli selekcjonera z drużyną z federacji, która nie należy do Europejskiej Unii Piłkarskiej. Podobnej okazji nie mieli ani Jerzy Brzęczek, pracujący z kadrą praktycznie do końca 2020 roku, ani jego następca Paulo Sousa (styczeń - grudzień 2021), a także wspomniani Santos i Probierz.

A przecież w przeszłości, nawet już w XXI wieku, często dochodziło do konfrontacji z rywalami z odległym kontynentów, co zawsze stanowi dodatkową atrakcję dla kibiców.

 

Na przykład Nowa Zelandia była 16 października 2002 roku rywalem kadry prowadzonej wówczas przez Zbigniewa Bońka. Towarzyskie spotkanie w Ostrowcu Świętokrzyskim zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 2:0.

 

Inna reprezentacja z Oceanii, Australia - należąca obecnie do... Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej (AFC) - sprawdziła formę reprezentacji Polski 7 września 2010 roku w Krakowie, gdy na stadionie Wisły wygrała z kadrą Franciszka Smudy 2:1. Była wówczas 91. rywalem biało-czerwonych w historii.

 

To był szczególny mecz z kilku powodów, choć bez stawki. Strzelec jedynego gola dla Polski Robert Lewandowski nie wykorzystał rzutu karnego (jego lekki strzał obronił bramkarz gości Adam Federici), a w kadrze narodowej zadebiutował... prawie 31-letni wtedy Dariusz Pietrasiak.

 

W ogóle reprezentacja pod wodzą Smudy, który był selekcjonerem od jesieni 2009 do połowy 2012 roku, często grała towarzysko z ciekawymi, nawet dość egzotycznymi rywalami. Spośród 37 spotkań pod jego wodzą, oprócz tego z Australią, zdarzyły się mecze m.in. z Kanadą (1:0), Tajlandią (3:1), Singapurem (6:1), Kamerunem (0:3), USA (2:2), Ekwadorem (2:2), Wybrzeżem Kości Słoniowej (3:1), Argentyną w jej mocno rezerwowym składzie (2:1), Meksykiem (1:1) i Koreą Południową (2:2).

 

O wyborze Nowej Zelandii na rywala 9 października w Chorzowie mówiono nieoficjalnie już dawno, a potwierdzono to publicznie w połowie sierpnia. Podopieczni Darrena Bazeley'a wywalczyli już awans na mundial 2026.

 

Jeżeli piłkarze Urbana również zakwalifikują się do mistrzostw świata (na razie zajmują drugie miejsce w swojej grupie eliminacyjnej), to całkiem możliwe, że - wzorem sprawdzianów z 2018 i 2022 roku - przed finałowym turniejem w USA, Meksyku i Kanadzie rozegrają sparingi z rywalami z innych kontynentów.

IM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie