Przełamanie w Montrealu! "Nie miałam nic do stracenia"

Gabriela Topolska zajęła piąte miejsce w finale A rywalizacji na 1500 metrów podczas World Tour w Montrealu w short tracku. Dla naszej łyżwiarki był to najlepszy wynik w karierze w rywalizacji indywidualnej. - Przed tym startem czułam się dobrze i humor dopisywał – mówi w rozmowie z Polsatsport.pl Topolska. Transmisje kolejnych zawodów World Tour już w ten weekend na antenach Polsatu Sport.

Łyżwiarka szybka w kombinezonie i kasku pochyla się nisko nad lodem podczas jazdy.
fot. Materiały prasowe
Gabriela Topolska wypowiedziała się na temat swojej obecnej formy

Grzegorz Michalewski, Polsat Sport: Za tobą pierwsze w tym sezonie zawody World Touru w Montrealu i znakomity występ na 1500 metrów, który zakończyłaś na wysokim piątym miejscu. Czy spodziewałaś się tak świetnego startu i awansu do finału A, zresztą zabrakło niewiele, abyś wywalczyła pierwszy medal w konkurencji indywidualnej.

 

Gabriela Topolska, reprezentantka Polski w short tracku: Tak naprawdę ja się niczego nie spodziewałam, podeszłam do tego bez oczekiwań, ale ze świadomością, że naprawdę w tym sezonie zrobiłam wszystko co mogłam zrobić i ze świadomością, że nie mogłam zrobić więcej. Myślę, że ta świadomość dała mi dużo spokoju i to się przełożyło na ten wynik. Byłam dużo spokojniejsza, pewna siebie i wiedziałam, że co miałam zrobić, to już zrobiłam. Teraz tylko trzeba pokazać rezultaty.

 

W tym finałowym wyścigu przed tobą finiszowały tylko wielkie gwiazdy światowego formatu, pretendentki do zdobycia medalu na igrzyskach olimpijskich, a więc Kanadyjka Courtney Sarault, Koreanka Kimi Gilli, Amerykanka Corinne Stoddard czy reprezentantka Belgii, Hanne Desmet. Co czułaś, gdy w finale wyprzedzałaś doświadczoną Koreankę Choi Minjeong czy zwyciężczynię wieloboju w zeszłym sezonie, Amerykankę Kristen Santos-Griswold. To chyba fajne uczucie?

 

Uczucie jest super, ale jak się jedzie w takim biegu, to tak naprawdę nie zastanawiasz się, kogo wyprzedzasz. Po prostu wyprzedzasz. To są osoby, numery z którymi ty walczysz i tak naprawdę nie powinieneś się zastanawiać, kto to jest. Miałam fajny moment siedząc w "heat boxie", bo akurat przed moim biegiem finałowym zepsuła się strona internetowa i organizatorzy mieli chwilowy problem techniczny, więc ja nie wiedziałam do końca, z kim jadę i z którego toru startuję. Poszłam więc do "heat boxu" trochę wcześniej i powiedzieli mi tylko tyle, że stoję na piątej pozycji. Usiadłam i czekam na swoją kolej, a tu wchodzą kolejno Kim Gilli, Choi Minjeong, Courtney Sarault, następnie dwie Amerykanki oraz Hanne Desmet. Jak tak siedzę, patrzę na to wszystko i moja reakcja: wow, jest dobrze! To było dużo takich pozytywnych emocji i dużo entuzjazmu.

 

Oglądałem kwalifikacje i w Montrealu nie było żadnego przypadku w tych twoich dobrych startach na 1500 metrów. Zarówno w ćwierćfinale, a później w półfinale i finale A widać było przemyślaną taktycznie jazdę dojrzałej zawodniczki, która wie, jak ma ten wyścig wyglądać.

 

Też tak czułam, że w tym sezonie podejmuję zdecydowanie lepsze decyzje od tych w poprzednich. Myślę, że to właśnie wynika z tego dużego spokoju, który udało mi się zbudować i z pewności siebie, którą na szczęście w końcu wypracowałam.

 

Obecny sezon jest wyjątkowy z racji tego, że każde z tych czterech zawodów z cyklu World Tour są jednocześnie kwalifikacjami do igrzysk olimpijskich. Najlepsze trzy wyniki uzyskane w każdej konkurencji w tych czterech startach będą zaliczane do tych kwalifikacji. Wszyscy doskonale zdajecie sobie z tego sprawę, że nie można odpuszczać żadnego startu.

 

Tak, ta świadomość jest. Najważniejszy sezon, olimpijski i każdy chce zdobyć jak najwyższe miejsce. Myślę, że na tych zawodach w Montrealu ogólnie dobrze nam poszło, jeśli chodzi o lokaty, które dawałyby kwalifikacje olimpijskie. Mamy dużo miejsc w Top 30 i myślę, że to jest najważniejsze.

 

To były pierwsze zawody w tym sezonie, więc jeśli chodzi o waszą dyspozycję to była duża niewiadoma. Medalu nie udało się zdobyć, ale startowałaś w finale A na 1500 metrów, na tym samym dystansie w finale B oglądaliśmy Kamilę Sellier, a w finale B na 500 metrów rywalizowała Natalia Maliszewska. Do tego w finałach B mieliśmy dwie z trzech naszych sztafet – kobiet i mieszaną. To jeszcze nie jest wasza optymalna dyspozycja, ale patrząc na wyniki z początku zeszłego sezonu to widać, że teraz jesteście do niego dobrze przygotowani.

 

Wydaje mi się, że naprawdę wszyscy przyłożyliśmy się do tych przygotowań. Nie tylko nam, ale i wszystkim ekipom zależy, bo tutaj już nie ma miejsca na jakiekolwiek niedociągnięcia w stylu, że mi się chce, to może nie zrobię tego treningu na rowerze. Nie może być takich rzeczy i wydaje mi się, że wszyscy sprostaliśmy zadaniu. Po prostu wchodziliśmy i robiliśmy najlepiej jak potrafimy.

 

Który dystans jest twoim ulubionym: 1500 czy 500 metrów? W zeszłym sezonie nieźle radziłaś sobie na tym krótszym dystansie, zatem w którym z nich jesteś większą specjalistką?

 

Zdecydowanie na 1500 metrów. Na 500 metrów to jest takie moje małe marzenie, żeby na tym dystansie być w światowej czołówce. Myślę, że jeszcze mam parę elementów do dopracowania, ale od drugiego kółka niczego już mi nie brakuje.

 

Wydaje się, że w rywalizacji na 1500 metrów do pełni szczęścia brakowało ci chyba takiego przełamania. Czy ono miało miejsce w ten weekend w Montrealu?

 

Trochę brakowało tego przełamania. Miałam już jeden taki sezon, że byłam regularnie w półfinałach na 1500 metrów, tylko wydaje mi się, że nie byłam na tyle wytrenowana, żeby móc to tak jeszcze bardziej "dociągnąć". Różnica też jest taka, że wtedy jak przejechałam jeden bieg półfinałowy, to on zabierał ze mnie całą energię i leżałam na podłodze, ciężko mi było oddychać, byłam taka "zakaszlana", "przewentylowana", byłam naprawdę bardzo zmęczona po tym biegu. Teraz gdy zeszłam z lodu po swoim starcie w półfinale, to oczywiście byłam zmęczona, ale to nie był ten poziom zmęczenia. To był zupełnie inny rodzaj zmęczenia. Owszem byłam zmęczona, ale byłam również zadowolona, dałam radę normalnie rozmawiać, chodzić, "ogarniać" rzeczy dookoła siebie, więc to był taki pierwszy sygnał, że wszystko jest w porządku. Dwa lata temu w drugim biegu brakowało mi siły. Wówczas zdecydowanie ten pierwszy wyścig "wyciągał" ze mnie tyle energii, że już ten drugi był w stylu jak dojadę to dojadę, ale może być ciężko. Tutaj czułam, że weszłam na lód po trzydziestominutowej przerwie zadowolona, uśmiechnięta i w sumie niezbyt zestresowana, bo nie miałam nic do stracenia. Przed tym startem czułam się dobrze i humor dopisywał.

 

Przed tobą kolejne zawody z cyklu World Tour, które ponownie odbędą się w Montrealu. Masz za sobą już pierwszy start w Kanadzie, więc teraz chyba tę poprzeczkę można zawiesić jeszcze wyżej.

 

Bardzo bym chciała, ale wiadomo - to jest short track, więc tutaj nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Dużo będzie zależało ode mnie, ale odrobinka zależy też od innych, więc pamiętajmy o tym.

 

Transmisja sobotnich i niedzielnych zawodów World Tour w short tracku w Montrealu od 19:30 w Polsacie Sport 2 i online w Polsat Box Go.

 

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie