Raków wrócił na zwycięskie tory! Przez większość meczu grał w osłabieniu
Po zaciętej walce Raków Częstochowa wygrał na własnym stadionie z Lechią Gdańsk 2:1 (1:1) w PKO BP Ekstraklasie. Zwycięstwo "Czerwono-Niebieskich" jest tym cenniejsze, że przez dłuższy czas musieli sobie radzić w dziesiątkę, gdyż w 37. min Karol Struski po raz drugi zobaczył żółty kartonik, a w konsekwencji czerwony, i arbiter odesłał go do szatni.

W porównaniu do wyjściowej jedenastki z czwartkowego meczu Ligi Konferencji z Sigmą Ołomuniec trener Marek Papszun zrobił kilka zmian w składzie. Przede wszystkim zabrakło w nim bramkarza Kacpra Trelowskiego, który nie opuścił żadnego spotkania od początku poprzedniego sezonu (łącznie 54 mecze). Jego miejsce między słupkami zajął Oliwier Zych, dla którego był to debiut w barwach Rakowa (wcześniej 26 razy wystąpił grał w PKO BP Ekstraklasie jako piłkarz Puszczy Niepołomice).
Spośród zawodników z pola tylko Stratos Svarnas, Bogdan Racovitan, Peter Barath i Adriano Amorim również w Ołomuńcu grali od pierwszego gwizdka. Jeśli chodzi o Lechię, to w porównaniu do zwycięskiego meczu z Piastem Gliwice w poprzedniej kolejce trener John Carver dokonał tylko jednej zmiany: do obrony powrócił rekonwalescent Bujar Pllana, a Maksym Diaczuk pozostał na ławce rezerwowych.
ZOBACZ TAKŻE: Tak hiszpańskie media skomentowały El Clasico. Co za słowa o Szczęsnym!
Mecz rozpoczynał się w momencie, gdy nad stadion nadciągnęły ciemne chmury i przez 20 minut na boisko i kibiców spadło sporo rzęsistego deszczu. Piłkarzom to raczej nie przeszkadzało, ale akcji z obu stron było w tym czasie niewiele. Najgroźniejszą przeprowadził w tym czasie Raków, za sprawą Jeana Carlosa, który lewym skrzydłem pognał z piłką do linii końcowej i dokładnie dośrodkował, ale Lamine Diaby-Fadiga główkował tuż obok słupka. Goście odpowiedzieli w 25. min, gdy z rzutu wolnego z ok. 18 metrów Zycha próbował zaskoczyć Iwan Żelizko, ale częstochowski bramkarz zdołał odbić piłkę, a potem poradził sobie z próbą dobitki.
W 28. min dwukrotnie na bramkę Lechii strzelał Diaby-Fadiga i wydawało się, że sędzia podyktuje rzut karny dla Rakowa. Bo o ile pierwsze uderzenie zostało skutecznie zablokowane, to przy drugiej próbie piłka trafiła w rękę Pllanę i wylądowała za linią końcową. Po zdalnej konsultacji z obsługującym VAR Szymonem Marciniakiem sędzia Piotr Rzucidło nakazał jednak wznowienie gry z narożnika boiska. I był to dopiero pierwszy rzut rożny w tym meczu.
W 30. min częstochowianom udało się jednak objąć prowadzenie po tym, jak piłkę na środku boiska wywalczył Barath i podał do wychodzącego na czystą pozycji Diaby-Fadigi. Alex Paulsen próbował ratować sytuację wybiegając przed pole karne i nawet trafił w piłkę, ale wróciła ona do zawodnika Rakowa, który spokojnie skierował ją do pustej bramki.
Gospodarze krótko cieszyli się prowadzeniem, bo w 33. min piłkę wywalczył Camilo Mena, a Tomas Bobcek przedarł się prawym skrzydłem na pole karne Rakowa, mijając rywali i mocnym strzałem pokonał Zycha.
Minęły kolejne cztery minuty, a sytuacja "Medalików" bardzo się skomplikowała, gdy dość daleko od własnej bramki faulu dopuścił się Struski, a sędzia uznał, że za to przewinienie należy się upomnienie żółtą kartką. A że była to powtórka wydarzeń z 24. min, pomocnik Rakowa zobaczył czerwony kartonik i od tego momentu jego zespół musiał grać w osłabieniu. Ale do końca pierwszej połowy to Raków groźniej atakował i jeszcze trzykrotnie miał szanse na zdobycie drugiej bramki.
Można było oczekiwać, że po przerwie gdańszczanie ruszą do zdecydowanego ataku, ale to drużyna Papszuna starała się kontrolować grę i nie dopuszczać rywali pod własną bramkę. Co więcej, gospodarze mimo gry w dziesiątkę nie myśleli o utrzymaniu wyniku remisowego, ale chcieli walczyć o komplet punktów. Już w 60. min mogli zdobyć drugiego gola, ale na wysokości zadania stanął Paulsen, któremu udało się odbić piłkę na róg.
Rozstrzygnięcie padło w 78. min, gdy Marko Bulat odegrał piłkę do Tomasza Pieńki, a ten po krótkim rajdzie lewą stroną popisał się efektownym strzałem, przy którym Paulsen był bezradny - piłka odbiła się od wewnętrznej części poprzeczki i wylądowała w siatce. Po utracie gola Lechia poderwała się jeszcze do walki, ale Zych musiał interweniować tylko raz - w 81. min. Pozostałe ataki gości były przerywane przez częstochowskich obrońców lub kończyły się niecelnymi strzałami. Najbliżej wyrównania Lechia była w 3. min czasu doliczonego przez arbitra, ale i tym razem piłka minimalnie minęła cel.
Tym samym trzynasta kolejka spotkań PKO BP Ekstraklasy i trzynaste starcie Rakowa z Lechią okazało się pechowe dla gdańszczan - Raków wygrał po raz dziesiąty, przy trzech zwycięstwach Lechii. A już w środę oba zespoły zagrają w Pucharze Polski: Raków u siebie z Cracovią, a Lechia na wyjeździe z pierwszoligową Puszczą Niepołomice.
Raków Częstochowa - Lechia Gdańsk 2:1 (1:1)
Bramki: 1:0 Lamine Diaby-Fadiga (30), 1:1 Tomas Bobcek (33), 2:1 Tomasz Pieńko (78).
Raków Częstochowa: Oliwier Zych - Apostolos Konstantopoulos, Bogdan Racovitan, Stratos Svarnas - Adriano Amorim (79. Jonatan Braut Brunes), Peter Barath, Karol Struski, Jean Carlos Silva (63. Michael Ameyaw) - Lamine Diaby-Fadiga (63. Marko Bulat), Tomasz Pieńko (85. Oskar Repka), Imad Rondic (63. Patryk Makuch).
Lechia Gdańsk: Alex Paulsen - Bartłomiej Kłudka (86. Michał Głogowski), Bujar Pllana, Matej Rodin, Matus Vojtko - Camilo Mena, Rifet Kapic, Iwan Żelizko, Aleksandar Cirkovic (69. Dawid Kurminowski) - Tomas Bobcek, Tomasz Neugebauer (60. Bohdan Wjunnyk).
Żółta kartka - Raków Częstochowa: Karol Struski. Lechia Gdańsk: Tomasz Neugebauer, Bujar Pllana, Matus Vojtko.
Czerwona kartka za drugą żółtą - Raków Częstochowa: Karol Struski (37).
Sędzia: Piotr Rzucidło (Warszawa). Widzów: 5 500.
Przejdź na Polsatsport.pl
