Legenda siatkarskiej reprezentacji przed meczem z USA. Mówi o dziwnych propozycjach

Siatkówka
Legenda siatkarskiej reprezentacji przed meczem z USA. Mówi o dziwnych propozycjach
fot. Cyfrasport
Jakim wynikiem zakończy się mecz Polska - USA na MŚ 2022?

- W porównaniu do pierwszego spotkania ze Stanami zmieni się to, że u nich zagra doskonały rozgrywający Micah Christenson. Ja sam byłem rozgrywającym, więc szczególnie uważnie przypatruję się zawodnikom grającym na tej pozycji. U Christensona widać klasę, to jest znakomity siatkarz – mówi legendarny zawodnik i trener Stanisław Gościniak.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Przed naszą siatkarską reprezentacją mecz z USA. Piekielnie trudne zadanie przed nami, ale sami sobie zgotowaliśmy ten los, wygrywając grupę.


Stanisław Gościniak, były reprezentant Polski, mistrz świata: Jako były zawodnik i trener od razu powiem, że dobrze zrobiliśmy, wchodząc do wyższej drabinki. Jak grałem, to też nie interesowały mnie żadne kalkulacje. Reprezentacja dostawała różne dziwne propozycje, ale nigdy nie kalkulowaliśmy. Ani na mistrzostwach świata w Meksyku w 1974 roku, ani na innych imprezach. To się na nic nie przydaje. Zresztą popatrzymy na Francuzów. Mistrzowie olimpijscy, a omal nie przegrali z Japończykami.

 

Zobacz także: Partnerki siatkarzy reprezentacji Polski. One wspierają polskich mistrzów na MŚ 2022 (ZDJĘCIA)


Amerykanie też męczyli się z Turkami.


To kolejny przykład. A takich jest więcej. Ja nie mówię, że tu ktoś sobie wybierał rywala, ale w przeszłości to się zdarzało, a kończyło się różnie.


A męczarnie Amerykanów z Turkami świadczą o tym, że nie taki diabeł groźny, jak go malują?


Po igrzyskach w wielu zespołach nastąpiły zmiany. To jest proces, który się powtarza. Młodzi wchodzą, bo każdy chce być gotowy na następne igrzyska. Proszę spojrzeć na nasz zespół, gdzie w szóstce jest trzech nowych. Amerykanie też mają sporo nowych twarzy. Takie zmiany mogą powodować pewne perturbacje. Tylko 3:2 z Turkami na pewno nie świadczy o słabości naszego najbliższego rywala.


Nasz trener Nikola Grbic powiedział, że trudny mecz z Turkami zahartuje Amerykanów, że staną się przez to groźniejsi.


Naprawdę nie wiem, jak ten mecz potraktować. Czasami jest tak, że faworyt, widząc, że gra ze słabszym, ma problem z koncentracją i wejściem na wyżyny. A jak się jeszcze uda gładko wygrać jednego, drugiego seta, to następuje rozluźnienie. Finalnie jednak takie trudne mecze zawsze do pewnego stopnia budują. Zawodnicy po takim spotkaniu nagle zdają sobie sprawę, że na każdego rywala muszą się sprężać, że potrzebna jest większa koncentracja. Grbić jest doświadczony, to zresztą był bardzo zawodnik, więc chyba wie, co mówi. Amerykanie bez względu na wszystko potraktują nas poważnie. Polska jednak mobilizuje.


Już raz ich na tych mistrzostwach pokonaliśmy.


Teraz jednak to będzie inny mecz. Bardzo trudny, zacięty. Żeby jednak było jasne, to on będzie bardzo trudny dla obu drużyn. W porównaniu do pierwszego spotkania zmieni się to, że u nich zagra doskonały rozgrywający Micah Christenson. Ja sam byłem rozgrywającym, więc szczególnie uważnie przypatruję się zawodnikom grającym na tej pozycji. U Christensona widać klasę, to jest znakomity siatkarz.


O naszym meczu z USA mówi się, że przedwczesny finał. Jak ten finał wygrać, żeby dojść do tego prawdziwego?


Przyznam, że nie lubię takich określeń, że jakiś mecz jest przedwczesnym finałem. Nie lubię też, jak ktoś twierdzi, że jedzie na jakąś ważną imprezę po złoto. To prawie zawsze rodzi kłopoty. Pamiętajmy też, że w sporcie nie ma stuprocentowych faworytów. I ja tak nie traktuję ani naszej drużyny, ani Amerykanów. Uważam natomiast, że to są bardzo mocne zespoły, które z pewnością wykreują mecz na wysokim poziomie.


A jak przegramy, to będzie dramat?


Jak przegramy, to odpadniemy, bo zmienił się system rozgrywek.


Ja bardziej pytam, czy porażka rozpocznie dyskusję pod hasłem; co się dzieje z polską siatkówką?


Nie. To jest nowy skład, nowy zespół. W Lidze Narodów każdy mecz był w innym ustawieniu. Trener sprawdził szeroką 22-osobową kadrę. Ten sezon jest, jaki jest. Oczywiście mistrzostwa świata są bardzo ważne, ważniejsze niż Liga Narodów, ale jakoś trzeba pogodzić wszystko, co związane z przebudową kadry i postarać się o dobry wynik. Nie ma jednak nic pewnego. Może poza Francuzami, ale oni mają stary, doświadczony skład, więc są w innym miejscu niż nasza kadra.


Z tego, co słyszałem, to nasz związek chce rozliczać trenera kadry dopiero po igrzyskach, więc chyba wynik tych mistrzostwa schodzi na drugi plan.


Co nie znaczy, że liczą się tylko igrzyska. One są bardzo ważne, ale jak się jedzie na taką imprezę jak mistrzostwa, to się gra o całą pulę. Tu każdy daje z siebie wszystko. Wspomnę Japonię, którą już tutaj pochwaliłem. Myślę, że dla Polaków też ma znaczenie, to, na którym miejscu skończą. Rozliczanie może być po igrzyskach, ale tu i teraz jest ważne.


Ma pan jakieś przeczucia przed meczem ze Stanami?


Nigdy nie byłem specem od typowania. Jak powiedziałem, liczę na mecz na wysokim poziomie, a o wyniku zadecyduje najpewniej dyspozycja dnia, bo obie drużyny są bardzo zbliżone, gdy idzie o klasę sportową.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie