Zieliński: Chorwacja i Maroko raczej bez szans na finał mundialu

Piłka nożna
Zieliński: Chorwacja i Maroko raczej bez szans na finał mundialu
fot. PAP
Zdaniem Roberta Zielińskiego Maroko nie ma większych szans na pokonanie Francji.

Wisienka na torcie epokowej kariery Leo Messiego jest bardzo blisko. Podstarzała i wypompowana turniejem Chorwacja ma małe szanse postawić się Argentynie, podobnie jak Maroko Francji. Piłkarze z Afryki są rewelacją mundialu, budzą podziw świata, ale już dopadły ich kontuzje, w półfinale pewnie będzie też widać zmęczenie. Francja została za to wciągnięta do wielkiej czwórki za uszy przez sędziego i na razie nie zasługuje na to, by obronić tytuł mistrza świata.

Anglicy czekają na tytuł mistrzów świata od 1966 roku i poczekają sobie jeszcze minimum cztery lata. Nad Tamizą czarna rozpacz. Tymczasem nad Sekwaną i Loarą wszyscy Francuzi prężą muskuły, tak jak trener i piłkarze Trójkolorowych w Katarze. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że to jest słabsza drużyna niż przed czterema laty i do półfinału weszła trochę kuchennymi drzwiami.

 

Sędzia Sampaio nie widział ewidentnych fauli

 

Konkretnie drzwi te szeroko Francuzom otworzył brazylijski sędzia Wilton Sampaio. Narażę się w tym momencie kibicom Les Bleus, ale... Trochę to tak przeszło między palcami, jedynie angielskie media podniosły larum, wspomagane autorytetem Gary'ego Linekera, że arbiter wypaczył wynik tego meczu i w sporej mierze wciągnął drużynę Didiera Deschampsa do półfinału. Gary Neville nazwał nawet sędziowanie "absolutnym żartem". Dziś można już na chłodno przeanalizować jak pracował zespół sędziowski i jak Francja znalazła się w wielkiej czwórce mundialu.

 

ZOBACZ TAKŻE: Zbigniew Boniek: Polityka dzieli ludzi, a najbardziej cierpią na tym piłkarze

 

Pierwszy brzemienny w skutkach błąd Sampaio, to brak reakcji na to, że Bukayo Saka był faulowany przez Dayota Upamecano. Arbiter puścił grę i z tego przejęcia piłki przez Francuzów poszła akcja po której gola na 1:0 strzelił Aurelien Tchouameni. Po pierwsze Sampaio powinien zauważyć tak ewidentny faul. Po drugie, sędziowie VAR mogli zasugerować Sampaio powrót do tej sytuacji. Pozwalają na to przepisy, bo padła bramka. Nie zdecydowali się na to, podobno dlatego, że od faulu do gola minęło... aż 26 sekund. To może być 26 sekund, które przedłużą w nieskończoność czekanie Anglii na mistrzostwo świata.

 

Sędziowie VAR nie pomogli Brazylijczykowi

 

W 25. minucie Sampaio zachował się jak kompletny amator, albo wielbiciel zamków nad Loarą, bo nie zauważył, że podcięty w okolicach linii pola karnego był Harry Kane. Tam nie było żadnych wątpliwości, czy był faul. Kwestia tylko, czy w polu karnym, czy przed. Natomiast dlaczego Sampaio wcale nie gwizdnął, to już jego brzydka tajemnica.

 

ZOBACZ TAKŻE: Michniewicz podzieli los Brzęczka? Obaj mogliby podać sobie ręce

 

I znów mogli sytuację uratować sędziowie VAR, ale tego nie zrobili. Tym razem, zamiast 26 sekund, być może znaleźli jakieś... 26 mikrometrów. Ponieważ puścili grę, widocznie uznali, że faul był minimalnie przed polem karnym, czyli powinien być rzut wolny. A przepisy mówią, że w przypadku wolnych, sędziowie VAR nie przerywają gry, tylko gdy należy się jedenastka.

 

Bez względu na wszystko, powinien to zrobić arbiter główny, ale nie zrobił. I jak w "Misiu" Barei Anglicy mogą usłyszeć: "Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?". Sampaio może bowiem zapytać: "Nie widziałem fauli na was i co mi zrobicie?".

 

Przepaść, czyli różnica między 1:0, a 0:1

 

Przede wszystkim jednak, na 90 procent to powinien być rzut karny dla Anglii, po tym jak faulowany był Kane. Oglądałem kilkanaście razy powtórki z wszystkich ujęć i w mojej ocenie - i wielu innych osób - faul był na linii pola karnego lub minimalnie za nią, już w szesnastce. A linia też przecież zalicza się do pola karnego, więc powinna być jedenastka.

 

Co to oznacza? A mianowicie, że w wyniku kardynalnych błędów brazylijskiego sędziego, zrobiło się 1:0 dla Francji, zamiast prawdopodobnego 1:0 dla Anglii, zakładając, że Harry Kane wykorzystałby rzut karny (a pierwszy jednak wykorzystał). Ta beznadziejna postawa Sampaio zupełnie ustawiła mecz o półfinał mistrzostw świata. 0:1 zamiast 1:0, to różnica jak - między być spychanym przez kogoś w przepaść, a spychać kogoś w tę przepaść.


To, że później Sampaio podyktował dwa rzuty karne dla Anglii, nie ma znaczenia w kontekście tych sytuacji. Tych dwóch jedenastek nie można było nie podyktować. Oczywiście Harry Kane pudłem nad poprzeczką z jedenastu metrów też się mocno do tego przysłużył, że Anglia nie wyrównała i odpadła z turnieju, ale niewykorzystany rzut karny to jedna sprawa, a wcześniejsze błędy sędziego to druga. Poza tym nie strzelałby przy wyniku 1:2, tylko korzystniejszym dla Anglii, gdyby nie pomyłki arbitra.

 

Robert Zieliński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie