Sosnowieckie piekło Wisły Kraków. Tych punktów może zabraknąć do baraży

Piłka nożna
Sosnowieckie piekło Wisły Kraków. Tych punktów może zabraknąć do baraży
fot. Cyfrasport
Sosnowieckie piekło Wisły Kraków. Tych punktów może zabraknąć do baraży

Po pięknej, pucharowej majówce w Warszawie, przyszedł czas na ligową rzeczywistość w Sosnowcu. Ta okazała się brutalna dla opromienionej wygraną w Pucharze Polski oraz awansem do europejskich pucharów Wisły Kraków. W 31. kolejce Fortuna 1 Ligi "Biała Gwiazda" tylko zremisowała z Zagłębiem Sosnowiec 1:1. Wciąż jest w strefie barażowej, ale przed nią niezwykle trudne trzy ostatnie kolejki.

Wisła Kraków w czwartek 2 maja sięgnęła po piąty Puchar Polski w historii klubu. Po fantastycznym widowisku ograła Pogoń Szczecin, a kibice "Białej Gwiazdy" oszaleli ze szczęścia. W piątkowe popołudnie urządzono fetę na Rynku Głównym w Krakowie, na której pojawiło się około 10 tysięcy sypmatyków Wisły. Świętowali też piłkarze, ale tylko 24 godziny, zgodnie z zasadami wprowadzonymi do szatni przez hiszpańskiego szkoleniowca Alberta Rude.

 

ZOBACZ TAKŻE: Wymęczone zwycięstwo Pogoni. Szczecinianie tuż za podium Ekstraklasy


Od soboty w głowach Wiślaków było już tylko starcie 31. kolejki Fortuna 1 Ligi z Zagłębiem Sosnowiec. Wiślacy na każdym kroku podkreślali, że bez awansu do Ekstraklasy na koniec sezonu, wygrana w pucharze nie będzie znaczyła aż tak wiele. Kolejnym krokiem przybliżającym do gry w barażach o najwyższą klasę rozgrywkową miała być wygrana z sosnowiczanami. Oto zbiór wypowiedzi tylko kilku osób związanych z Wisłą, które padły w przestrzeni publicznej po finale Pucharu Polski.


- Jesteśmy na fali i musimy przełożyć wygraną w pucharze na ligę - to słowa Kacpra Dudy.


- Liczę, że ten finałowy mecz Pucharu Polski będzie przełomowy i jeżeli przyjdzie nam grać w barażach o ekstraklasę, to ta drużyna wyjdzie pewna siebie - mówił po starciu z Pogonią kapitan Igor Sapała.


- Musimy tym sukcesem odpowiednio zarządzać. Tylko wtedy to pomoże nam w realizacji celu, jakim jest awans - dodawał trener Rude.


Obecny pod Wawelem zaledwie kilka miesięcy Hiszpan wracał również pamięcią do historii, której sam nie był częścią. Na konferencji przed meczem z Zagłębiem nawiązał do spotkania Wisły z sosnowiczanami w 33. kolejce ubiegłego sezonu. Wtedy "Biała Gwiazda" przegrała 1:2 i w konsekwencji straciła miejsce dające bezpośredni awans. - Musimy pamiętać, co wydarzyło się w poprzednim sezonie - przypominał Rude.


W poniedziałkowy wieczór Wiślacy mieli złamać sosnowiecką klątwę. Do przerwy przegrywali jednak 0:1 ze zdegradowanym już Zagłębiem, które do spotkania przystąpiło po serii 22 meczów bez zwycięstwa. Od 57. minuty podopieczni trenera Rude grali w liczebnej przewadze, ale dopiero w samej końcówce doprowadzili do wyrównania. Gol Angela Rodado był już siedemnastą w tym sezonie bramką Wisły zdobytą w 90. minucie lub w doliczonym czasie gry.


Tych bramek powinno być po poniedziałkowej rywalizacji 18. Do rzutu karnego podyktowanego za faul Remy'ego na Goku w 95. minucie podszedł bowiem Szymon Sobczak. Były gracz Zagłębia wziął głęboki oddech... i strzelił jedenastkę niczym David Beckham w ćwierćfinale Euro 2004. Fatalnie spudłował i po chwili skrył bezradnie twarz w dłoniach.


To miała być bramka numer 100 w karierze wychowanka Wisły Kraków. Do tego strzelona przeciwko klubowi, z którego trafił latem 2023 roku pod Wawel. Sobczak w Zagłębiu rozegrał najwięcej meczów w piłkarskiej karierze - było ich 81. Był najlepszym strzelcem sosnowieckiego klubu w dwóch poprzednich sezonach. Marzył jednak o powrocie do Białej Gwiazdy i zdobyciu z nią trofeum. W czwartek na Narodowym spełnił marzenia. W poniedziałek piękny sen został jednak brutalnie przerwany i zamienił się w koszmar.


Sytuacja Wisły po remisie 1:1 w Sosnowcu wciąż nie jest koszmarna, ale na pewno powinna być lepsza o dwa punkty. Gdyby krakowianie wygrali z Zagłębiem, mieliby na koncie 52 "oczka" i czwarte miejsce w tabeli. Podział punktów sprawił, że Wiślacy są na szóstej lokacie z 50 punktami. Za ich plecami jest bardzo liczna grupa pościgowa, a przed Wisłą arcytrudne mecze.


W sobotę krakowski klub zmierzy się z niemal pewną awansu Lechią, a tydzień później pojedzie do Katowic na mecz z rozpędzoną GieKSą. W 34. kolejce zagra na koniec sezonu zasadniczego z Bruk-Bet Termalicą. Rywale będą w teorii bardziej wymagający niż sosnowieckie Zagłębie. Wisła pokazała jednak w finale pucharu przeciwko Pogoni, że im trudniejszy rywal, tym gra i wyniki są lepsze. I to może być powiew optymizmu przed finiszem sezonu w Fortuna 1 Lidze.

Paweł Ślęzak/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie