Papszun podsumował spotkanie z Sigmą. "Nie pozwoliliśmy jej na nic"
Raków Częstochowa zremisował na wyjeździe z czeską Sigmą Ołomuniec 1:1 (0:0) w drugiej kolejce fazy zasadniczej piłkarskiej Ligi Konferencji. – Wynik na dziś jest dobry, zobaczymy, co on nam da w ostatecznym rozrachunku – ocenił trener gości Marek Papszun.

- Zawsze chcemy wygrywać. Natomiast nie chodzi tylko o wynik, ale i grę, walkę. Dzisiaj to w zespole widziałem. W pierwszej połowie dominowaliśmy, powinniśmy strzelić minimum dwie bramki. Wtedy mecz wyglądałby pewnie inaczej. Nie wykorzystaliśmy swoich szans – dodał szkoleniowiec „Medalików”.
ZOBACZ TAKŻE: Mrozek nie gryzł się w język po klęsce! "Cokolwiek teraz powiem, to będzie źle"
Gospodarze w 83. minucie objęli prowadzenie po swoim jedynym celnym strzale w tym spotkaniu, wyrównał siedem minut później Stratos Svarnas.
- W drugiej połowie gra się wyrównała, straciliśmy gola po stałym fragmencie (rzut rożny). Dużym plusem jest to, że zespół się nie poddał. Strzeliliśmy piękną bramkę, po kapitalnej akcji, do końca walczyliśmy o zwycięstwo – zaznaczył trener.
Przyznał, że spodziewał się takiego intensywnego meczu, pełnego agresywnej gry ze strony rywala.
- Dlatego musieliśmy się dobrze przygotować przede wszystkim mentalnie, ale i taktycznie. Sigma nie stworzyła sobie sytuacji, nie pozwoliliśmy jej na nic, byliśmy mocni w obronie, ale popełniliśmy jeden błąd i padł gol. W drugiej połowie straciliśmy kontrolę, przytrafiły się nam proste straty piłki, nie potrafiliśmy złapać płynności w grze, a rywale dołożyli swoje, bo widzieli, że już tak dobrze nam nie idzie. Gospodarze podnieśli intensywność gry, rezerwowi Sigmy wnieśli dużą jakość. Niedosyt jest, ale mogliśmy też przegrać – wyjaśnił Papszun.
Podkreślił, że jego zawodnicy nie mają czasu na odpoczynek.
- Dziś było gotowych 18 graczy, i to wszyscy. Więcej nie mieliśmy. Ci, którzy są, muszą grać, czy są zmęczeni, czy nie – dodał.
Przejdź na Polsatsport.pl

