Co z tą Polską? Mieszane odczucia ekspertów po losowaniu baraży
Za nami czwartkowe losowanie baraży do przyszłorocznych mistrzostw świata. Wiemy już, że reprezentacja Polski w półfinale zmierzy się z Albanią, natomiast w potencjalnym finale zagra ze zwycięzcą pary Ukraina - Szwecja. Mieszane odczucia dotyczące tej drabinki mają eksperci.


Roman Kołtoń: Mogliśmy trafić na groźniejszych rywali

Przemysław Pawlak: Możemy się obawiać reprezentacji Albanii
Według dziennikarza Romana Kołtonia wylosowanie Albanii, z którą zagramy w Polsce oraz ewentualna konfrontacja ze Szwecją lub Ukrainą to dobra wiadomość dla Biało-Czerwonych.
- Wydaje mi się, że to dobre losowanie. Jakbym miał ocenić w skali 1-10, to powiedziałbym osiem. Sam trener Jan Urban zdaje sobie sprawę, że można było wylosować trudniej. Wydaje mi się, że mimo wszystko Turcja, Dania, Włochy z pierwszego koszyka to są groźniejsi rywale niż Ukraińcy. Ale najpierw musimy ograć Albanię - mówi Kołtoń.
Albańczycy to solidny zespół złożony z doświadczonych piłkarzy, ale i Polacy pod wodzą Jana Urbana spisują się bez zarzutów i są nadal niepokonani.
- Bać się nie można, ale trzeba doceniać. To jest drużyna, którą trener Sylvinho poprowadził już w ponad 30 meczach, więc jest pewna stabilizacja. Mają zespół, który był w stanie w eliminacjach wyprzedzić Serbów i jest określany przez trenera Urbana jako techniczny. Nie tylko ze względu na piłkarzy, ale i Sylvinho, który grał w Barcelonie. My mamy lepszych piłkarzy, pytanie czy mamy lepszą drużynę. Biorąc pod uwagę sześć ostatnich spotkań pod wodzą Urbana od września do listopada, to my jesteśmy lepsi. Jest w tej ekipie mental, taktyka, hierarchia i pewność siebie - podkreśla dziennikarz "Prawdy Futbolu".

Nieco inaczej w kontekście rywalizacji z Albanią wypowiada się dziennikarz tygodnika "Piłka Nożna", Przemysław Pawlak.
- Jeśli chodzi o Albanię, to powinniśmy mieć obawy przed tym meczem - nie dlatego, że to jest wybitnie silna reprezentacja, ale dlatego, że jest doświadczona w turniejowych bojach. W takich spotkaniach takie doświadczenie jest potrzebne. Oczywiście, że nasi piłkarze też je mają. Albańczycy nigdy nie byli na mistrzostwach świata, natomiast dwukrotnie z rzędu byli na mistrzostwach Europy i część piłkarzy wie, jak do tego awansu doprowadzić. Do tego ostatnia historia naszych potyczek z Albanią nie jest najprzyjemniejsza. Ostatni mecz, co prawda na wyjeździe, przegraliśmy 0:2 i doszło do trzęsienia ziemi w postaci zwolnienia Fernando Santosa. To losowanie nie jest dla nas wyjątkowo korzystne - twierdzi.
Z kolei w potencjalnym finale będzie czekać ktoś z dwójki Ukraina - Szwecja. W przypadku konfrontacji z naszymi wschodnimi sąsiadami, istnieje szansa, że spotkanie zostanie rozegrane w Polsce.
- Teoretycznie, bo tego nie wiemy. Być może ukraińska federacja podejmie taką decyzję, tylko trzeba się zastanowić nad tym, czy to im się opłaca. Z punktu widzenia biznesowego myślę, że taki mecz bardzo dobrze by się sprzedał. Ukraińska federacja dobrze by na tym meczu zarobiła, bo wiadomo, że nie byłoby problemu, żeby zapełnić trybuny. Z drugiej strony jest to pewnie jakieś ułatwienie dla Polaków, gdybyśmy mogli zagrać de facto w roli gościa, ale u siebie. W tej kwestii biznesowej trzeba pamiętać o premiach FIFY. Może zatem dojść do kalkulacji, czy lepiej zagrać mecz w Warszawie, Wrocławiu czy w innym polskim mieście i zainkasować pieniądze za ten finał baraży czy postawić na drugą kartę i zgarnąć przynajmniej dziesięć milionów dolarów, które wypłaci FIFA, jeżeli uda się pojechać na turniej finałowy - zastanawia się Pawlak.
Polska z Albanią zagra 26 marca 2026 roku na PGE Narodowym w Warszawie. Ewentualny finał z Ukrainą lub Szwecją odbędzie się 31 marca na wyjeździe.

Rozmowy z Romanem Kołtoniem i Przemysławem Pawlakiem w załączonych materiałach wideo.
Przejdź na Polsatsport.plBaraże o MŚ - kto wygra 26. marca 2026?

