Jeszcze nie wszystko stracone. Świątek może wrócić na tron (SCENARIUSZE)

Karolina PotrykusTenis

Iga Świątek straciła panowanie w rankingu WTA. Tron odebrała jej największa rywalka - Aryna Sabalenka. W Rijadzie panie po raz kolejny powalczą o prowadzenie w światowym notowaniu, lecz przed Polką bardzo trudne zadanie. Co musi się stać, by wróciła na szczyt? Oto możliwe scenariusze.

Jeszcze nie wszystko stracone. Świątek może wrócić na tron (SCENARIUSZE)
fot. PAP/EPA
Co musi się stać, żeby Iga Świątek wróciła na pozycję liderki?

W dniach 2-9 listopada odbędzie się ostatni turniej w tym roku. Najlepsze osiem tenisistek zmierzy się w turnieju WTA Finals. W tym zaszczytnym gronie nie zabraknie rzecz jasna Igi Świątek oraz Aryny Sabalenki. Panie będą miały okazję bezpośrednio zawalczyć o fotel liderki rankingu WTA.

 

ZOBACZ TAKŻE: "Pierwsze dni z Igą Świątek". Nowy trener Polki szybko wziął się do pracy

 

Na uprzywilejowanej pozycji znajduje się Białorusinka. Do rywalizacji przystąpi z 1046 punktami przewagi nad Polką. Świątek czeka więc bardzo trudne zadanie. Zrzucić rywalkę z pozycji nie będzie łatwo, ale nie jest to niemożliwe.

Co musi się stać, żeby Świątek została liderką rankingu WTA? Możliwe scenariusze

By myśleć o powrocie na szczyt światowego notowania, Polka musi awansować przynajmniej do finału w Rijadzie. Najlepiej by było, gdyby wygrała całe zawody. W niefortunnym scenariuszu i to może jednak nie wystarczyć.

 

Jeśli Sabalenka wygra trzy mecze fazy grupowej, na pewno pozostanie liderką światowego rankingu. Będzie wtedy miała przynajmniej 9616 punktów, a Polka w najlepszym przypadku 9470. 

 

Jeśli Sabalenka wygra dwa spotkania (w całym turnieju), będzie miała 9416 "oczek". W tej sytuacji, by wyprzedzić rywalkę Świątek, musi zwyciężyć całą rywalizację.

 

Jeśli z kolei Sabalenka w Rijadzie będzie triumfować tylko raz, Polka musi dojść do finału. Wtedy sytuacja Sabalenka - Świątek wyniesie 9216 - 9270 (lub 9470 w przypadku zwycięstwa raszynianki). 

 

Choć to mało prawdopodobne, istnieje też opcja, że tenisistka z Mińska nie wygra żadnego meczu. Wtedy na jej koncie pozostanie 9016 punktów. Wtedy "wystarczy", że Polka dojdzie do finału, wygrywając tylko jeden mecz w grupie oraz półfinał. 

 

Co ciekawe, podobna sytuacja miała miejsce w zeszłym roku. Przed rozpoczęciem WTA Finals w Cancun Sabalenka również przez chwilę była numerem 1 notowania. Wtedy jednak różnica była znacznie mniejsza i wynosiła 630 punktów. Polka zniwelowała ją, pokonując Białorusinkę w półfinale, a potem sięgając po pierwszy w karierze tytuł w tym turnieju.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie