Zbigniew Boniek widział to na żywo w Hamburgu! "Zieliński pokazał to wyraźnie"

Zbigniew Boniek widział to na żywo w Hamburgu! "Zieliński pokazał to wyraźnie"
fot. Cyfrasport/Łukasz Grochala
Zbigniew Boniek (z prawej) pochwalił nie tylko Adama Buksę (cieszy się po bramce) za mecz z Holandią

Legenda polskiej piłki i wiceprezydent UEFA Zbigniew Boniek starcie Polski z Holandią, przegrane przez nas 1:2, oglądał na żywo w Hamburgu. Z Polsatem Sport podzielił się wrażeniami i wymienił też piłkarzy "Biało-Czerwonych", których gra podobała mu się najbardziej.

Michał Białoński, Polsat Sport: Trudno powiedzieć, że Holandia nie zasłużyła na zwycięstwo, ale Polska zostawiła dużo lepsze wrażenie, niż się można było tego spodziewać, wobec kłopotów z kontuzjami. Jaki jest pański odbiór tego meczu?

 

ZOBACZ TAKŻE: Polska gra na Euro, a Matty Cash... Pokazał, co robi podczas ME (ZDJĘCIE)


Zbigniew Boniek: Dla mnie dobra postawa naszego zespołu nie jest zaskoczeniem. Już przecież w meczach towarzyskich było widać zalążek dobrej gry. Poza tym trenerowi Probierzowi udało się stworzyć atmosferę, taką bardzo "friendly", widać, że drużyna jest scalona, a to na pewno pomaga. Oczywiście, nie można być zadowolonym i szczęśliwym po porażce, bo to byłaby małostkowość. Natomiast trzeba powiedzieć, że nasza gra wyglądała nie najgorzej, biorąc pod uwagę klasę i umiejętności przeciwnika, bo z nimi zawsze się trzeba liczyć.


Szkoda jest przede wszystkim tego, że Holendrzy, choć mieli przewagę i stwarzali więcej groźnych sytuacji, to jednak drugą bramkę zdobyli w momencie, w którym wydawało się, że nam nic już nie grozi. To faktycznie był nasz najlepszy okres. Trochę się rozluźniliśmy, dobrze operowaliśmy piłką, stosowaliśmy pressing, ale wyszła kontra z szybką wymianą podań i skończyła się ona dla nas niedobrze.


Natomiast wiadomo, porażki nigdy nikogo nie mogą cieszyć, ale z drugiej strony akurat po tej nie można zbyt wiele naszej drużynie zarzucać. Starała się zrobić wszystko, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik.


Wyróżniłby pan szczególnie kogoś oprócz Adama Buksy, który nie tylko strzelił bramkę, ale harował za dwóch, robił wszystko, by zastąpić Roberta Lewandowskiego?


Większa grupa naszych piłkarzy zasługuje na wyróżnienie. Bardzo dobrze grali: Wojtek Szczęsny, Piotrek Zieliński, Taras Romanczuk, czy tak jak pan powiedział – Buksa. Niemal wszyscy nasi piłkarze stanęli na wysokości zadania. Można powiedzieć, że jedynie Sebastian Szymański miał słabszy dzień, ale takie rzeczy się zdarzają w piłce.


Czy za pierwszą bramkę winiłby pan Bartosza Salamona, od którego piłka się odbiła i zmyliła Szczęsnego?


Absolutnie nie. Salamon chciał ratować sytuację, rzucił się, by zablokować strzał przeciwnika, to przypadkowo spowodowało rykoszet. Akurat za to nie można mieć do niego żadnych pretensji. Jeśli już o drugiego gola, zresztą on sam mówi, że mógł się wówczas trochę lepiej zachować.


Tak jak przy pierwszym golu Nicola Zalewski nie musiał wybijać przez środek, mógł wycofać do Szczęsnego?


Nie będziemy w nim jednak szukać kozła ofiarnego. Oczywiście, krosowe podanie Nicoli spowodowało stratę, po której poszła akcja z bramką na 1:1. Mógł to rozegrać inaczej, ale przecież każda bramka jest pochodną błędu drużyny przeciwnej.


Zaskoczyło pana zejście kapitana Piotra Zielińskiego? Doszło do niego jeszcze przy stanie 1:1. Pięć minut później straciliśmy bramkę. Piotr podobno sam poprosił o tę zmianę.


Z trybun stadionu w Hamburgu widziałem wyraźnie, że Piotrek pokazywał w kierunku ławki, że jeszcze pięć minut jest w stanie grać. I faktycznie tyle wytrzymał, zmiana była już przygotowana i tu nie było żadnej niespodzianki.


Jak pan odebrał atmosferę na stadionie? Holendrów było więcej, ale czy doping Polaków był również słyszalny?


Było słychać obie strony, zachowanie kibiców było normalne, pomagali swojej drużynie. Atmosfera podczas meczu była na pewno dobra.


Jakie opinie panowały o Polsce w kuluarach, na trybunie honorowej? Słyszał pan jakieś komplementy od VIP-ów?


Nie. Przede wszystkim dlatego, że równo z końcowym gwizdkiem sędziego natychmiast opuściłem stadion. Pół godziny później mieliśmy samolot prywatny do Duesseldorfu, żeby zdążyć na mecz Anglia – Serbia, dlatego nie słyszałem, co kto mówił o Polsce. Natomiast ja nie muszę słuchać innych, bo sam widzę, jak wyglądała gra i mam wyrobioną jasną opinię.


Jak pan ocenia Euro 2024 po trzech dniach? Pada znacznie więcej bramek niż na poprzednich ME. Są spore szanse na to, że ten turniej przyćmi ten poprzedni.


Po siedmiu spotkaniach nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Jest na to jeszcze za wcześnie.

 

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie