Wyleciała na studia, znalazła miłość i ciągle odnosi sukcesy. Polubiła Amerykę, ale kocha też wracać do pięknej Polski
Katarzyna Wasick już od kilku lat jest w międzynarodowej czołówce pływackiego sprintu. Na dystansie 50 m stylem dowolnym kolekcjonuje medale mistrzostw świata czy Europy. Na co dzień trenuje w Stanach Zjednoczonych, ale nie zapomina o urokach rodzinnego kraju. Miłością do Polski zaraziła też męża.
Wasick ma na swoim koncie cztery medale mistrzostw świata, do tego osiem razy stawała na podium mistrzostw Europy. Była też na aż pięciu igrzyskach olimpijskich. Pływaccy eksperci wymieniają ją w gronie najlepszych sprinterek na świecie. Jednak droga na szczyt była dla niej kręta i wyboista.
ZOBACZ TAKŻE: To one zarobiły w tym roku najwięcej! Iga Świątek w czołówce
W Polsce usłyszano o jej talencie niemal dwie dekady temu. W 2007 roku, startując jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Wilk, pojechała na pierwsze mistrzostwa Europy juniorów. Już rok później - mając zaledwie 16 lat - znalazła się w kadrze olimpijskiej. W Pekinie popłynęła w sztafecie 4x200 m stylem dowolnym.
Na pierwszy międzynarodowy sukces wśród seniorów czekała do 2011 roku. Podczas mistrzostw Europy na krótkim basenie, rozgrywanych w szczecińskiej Floating Arenie, cieszyła się z koleżankami z brązowego medalu na dystansie 4x50 m stylem zmiennym. Następnie przyszedł czas na igrzyska w Londynie i przenosiny do Stanów Zjednoczonych.
- Wyjechałam na studia w 2012 roku. To było dla mnie wielkie przeżycie bo jestem bardzo związana z rodziną – opowiadała później krakowianka, która rozpoczęła naukę psychologii na Uniwersytecie Południowej Kalifornii.
Trenując pod okiem słynnego amerykańskiego szkoleniowca, Dave’a Salo, odniosła sporo sukcesów w lidze NCAA. Wywalczyła też trzecią w karierze olimpijską kwalifikację. Po starcie w Rio de Janeiro jej dalsza kariera stanęła pod znakiem zapytania z powodu kontuzji. Do rywalizacji wróciła dopiero w 2018 roku - już po przenosinach do Las Vegas. Trafiła tam razem ze swoim mężem Matthew, którego poznała w Kalifornii.
To właśnie od niego przejęła nazwisko Wasick. Ślub wzięli w 2016 roku, a całą uroczystość zorganizowali w Krakowie. - Pradziadek mojego męża przed laty emigrował za ocean. Nosił nazwisko Wasik, ale "c" dodali, żeby ułatwić wymowę przez obcokrajowców – zdradziła nasza sprinterka, która kiedy tylko może, stara się odwiedzać rodzinne miasto.
- Kiedy mam chociaż trochę wolnego czasu poza treningami, zawsze wracam do Krakowa. To miejsce, gdzie czuję się naprawdę u siebie. Spacer po Rynku Głównym, wizyta w ulubionych kawiarniach i spotkania z przyjaciółmi to coś, na co zawsze czekam z niecierpliwością. Szczególne znaczenie ma dla mnie Kościół Mariacki - miejsce pełne wspomnień i emocji, ponieważ tam wzięłam ślub. To miasto ma dla mnie ogromne znaczenie, nie tylko ze względu na bliskich, ale również z powodu jego wyjątkowej atmosfery i piękna – mówi.
Co więcej, Wasick zaraziła miłością do Polski również swojego męża. - Jest w naszym kraju coś, co przyciąga. Mój mąż kocha Polskę i bardzo dobrze się w niej czuje. Tak samo jak ja, uwielbia Kraków oraz piękną polską naturę. Szczególnie przypadły mu do gustu Tatrzański i Ojcowski Park Narodowy. Te miejsca oferują niesamowite widoki i możliwość bliskiego kontaktu z przyrodą, co jest dla nas obojga bardzo ważne – wspomina.
Powrót do pływania po niemal dwóch latach okazał się bardzo udany. Wasick zaczęła się piąć w hierarchii światowego sprintu i na igrzyskach w Tokio była już 5. na 50 m stylem dowolnym. Do podium zabrakło jej tylko jedenastu setnych sekundy. Kolejne lata to pasmo sukcesów i medali najważniejszych imprez międzynarodowych.
Od kilku miesięcy Wasick trenuje już w Dallas. Przeniosła się w to miejsce razem z mężem, który dostał tam pracę. Nasza sprinterka trafiła pod skrzydła Ozzie’go Quevedo, sprawującego funkcję głównego trenera pływackiej drużyny kobiet na Southern Methodist University.
Pierwszy sukces pod okiem Wenezuelczyka przyszedł bardzo szybko. Już w lutym tego roku Polka sięgnęła po brązowy medal mistrzostw świata. Z optymizmem i dużymi nadziejami czekała na igrzyska w Paryżu. Ostatecznie – podobnie jak trzy lata wcześniej – zajęła 5. miejsce.
Nie powiedziała jednak ostatniego słowa. W ostatnich tygodniach zdążyła już zdominować rywalizację w swojej koronnej konkurencji podczas Pucharu Świata. Szykuje się też do jak najlepszego występu w czempionacie globu na krótkim basenie, który w grudniu odbędzie się w Budapeszcie. Jeżeli tylko zdrowie pozwoli, powalczy o szóstą olimpijską kwalifikację. Do tej pory takiej sztuki dokonały tylko dwie pływaczki w historii: Therese Alshammar ze Szwecji i Kristel Kobrich z Chile.
Dla Wasick możliwość startu na igrzyskach w 2028 roku miałaby jeszcze jeden wyjątkowy wymiar. Miejscem rozgrywania najważniejszej imprezy czterolecia będzie Los Angeles – miasto, w którym zaczęła się jej wielka amerykańska przygoda.
Przejdź na Polsatsport.pl