Prezes Królewski zrobił eksperyment w Wiśle! "Trzeba by się pozbyć całej jedenastki!"
- Zrobiłem mały eksperyment: zapytałem 50 osób o to, z którego piłkarza by zrezygnowały. Pytałem naprawdę sensownych ludzi, którzy się znają na piłce. Wyszło, że praktycznie trzeba by się pozbyć niemal całego zespołu! Słyszałem argumenty: "Ten pójdzie wyżej, a ten jest kulawy, tego nigdy nie sprzedamy” - zdradził nam prezes i właściciel Wisły Kraków Jarosław Królewski.

Michał Białoński, Polsat Sport: Jak pan podsumuje mijający rok? Można panu pogratulować rundy jesiennej, drużyna odskoczyła konkurentom na dziewięć punktów, to przepaść. Jesteście blisko powrotu do Ekstraklasy na 120-lecie klubu. Nie czuje pan jednak lekkiej czkawki po porażce w walce o ćwierćfinał Pucharu Polski z występującym na czwartym poziomie Zawiszą? Przez to uciekła szansa, by znowu przebić się do finału na Stadionie Narodowym i zarobić niebagatelną kwotę do budżetu klubu.
Jarosław Królewski, właściciel i prezes Wisły Kraków: Nie ma żadnej czkawki. Patrzymy na sezon jako całość i cieszymy się z meczów, które wygrywaliśmy w przekonywujący sposób. Oczywiście, w minionej rundzie zdarzyły się nam i gorsze momenty, ale przyjmujemy je z pokorą. Generalnie jesteśmy skupieni na awansie. To jest kluczowa rzecz. Mam nadzieję, że punkty, które zdobyliśmy w tabeli zrobią różnicę. Ale nie stać nas nawet na chwilę rozluźnienia. Musimy się bardzo dobrze przygotować do rundy wiosennej, ona nie będzie łatwa. Tak jak skomentowałem ostatnio na platformie X: po drugiej rundzie dostaje się więcej odpowiedzi niż po tej pierwszej.
Co do odpadnięcia z Pucharu Polski, los tak chciał. Wydaje mi się, że kilka zespołów z Ekstraklasy jest zmotywowanych, aby to trofeum wygrać, również z uwagi na to, że ono uchyla furtkę do Ligi Europy. Zatem gdybyśmy nawet awansowali do ćwierćfinału, to rywalizacja byłaby dla nas trudna. Odpadnięcie trzeba potraktować jako dowód, że musimy się skupić na lidze, na zdrowiu zawodników. Nie możemy w lidze przysnąć ani na moment.
ZOBACZ TAKŻE: Zbigniew Boniek zdecydowanie o wojnie Legii z Rakowem o Papszuna! "W normalnym kraju to niemożliwe"
Ale wielu kibiców ma tę czkawkę po Pucharze. Nie mogą zrozumieć, dlaczego trener Jop nie wystawił pierwszego garnituru, skoro drużynie zostało tylko jedno spotkanie w tym roku. Piłkarze by z pewnością wytrzymali dwa mecze w trzy dni, mając w perspektywie kilkutygodniową przerwę.
Ja patrzę na to w ten sposób, że drużyna, która wystąpiła w Bydgoszczy powinna wygrać ten mecz, niezależnie od wszystkich okoliczności. Nie przesadzałbym argumentacją, że przegraliśmy, bo zawodników z pierwszego składu tam nie było. Zespół, który wybiegł na murawę absolutnie było stać na przejście Zawiszy. Ale tego dnia dyspozycja naszych piłkarzy nie była najwyższa. Zawisza bardzo dobrze się przygotował do meczu, sprzyjało mu szczęście, ale to nie usprawiedliwia naszej postawy. Dzisiejsza piłka nożna jest troszeczkę innym sportem niż kiedyś. Manchester United też przegrał w tym sezonie z czwartoligowym Grimsby Town. Na tym polega także smak Pucharu Polski, kibice Zawiszy cieszyli się ze zwycięstwa. W ten sposób trzeba zamknąć ten rozdział.
Oczywiście, pięć milionów złotych za zdobycie Pucharu Polski i występy w Europie to dla nas melodia przyszłości. Chcemy jak najszybciej zapewnić sobie awans do Ekstraklasy.
Przedstawił pan ostatnio wywód, z którego wynika, że ligi się wyrównują. I o ile w Ekstraklasie mamy tego potwierdzenie, bo lidera dzieli od ostatniego w tabeli Bruk-Betu Termaliki ledwie 11 punktów, o tyle w 1. Lidze Wisła odskoczyła rywalom na dziewięć punktów. W Ekstraklasie tak blisko lidera i spadkowicza nie było od bardzo dawna. Natomiast największy faworyci 1. Ligi na czele ze Śląskiem, Ruchem i Wieczystą potykali się o własne nogi. Czy płaską tabelę w Ekstraklasie można wyjaśnić tym, że najmocniejsze zespoły są zaangażowane w Ligę Konferencji?
Wydaje mi się, że dzisiaj obciążenie związane z grą w europejskich pucharach nie jest tak istotne jak kiedyś. Po prostu, drużyny, które są dobrze przygotowane taktycznie, fizycznie, które utrzymują strukturę gry, nie są łatwe do sforsowania. Dyscyplina taktyczna powoduje, że często teoretycznie słabsze zespoły, zwłaszcza u siebie, osiągają bardzo dobre wyniki. Natomiast to nie jest przypadek, że aż tak wiele drużyn, czy to zaangażowanych w Ligę Konferencji czy nie, ma problemy z seryjnym wygrywaniem. Po prostu taki jest współczesny futbol. Już trzy lata temu mówiło się, że właśnie tak będzie wyglądał.
Patrząc na to, ile zespołów realnie walczy o pierwszą szóstkę, w 1. Lidze również widać to zjawisko. Nawet zespół z jedenastego miejsca ma realną szansę, by załapać się do czołowej szóstki, która powalczy o awans do Ekstraklasy. To też jest ogromna zmiana. Wisła Kraków, dzięki jakości i bardzo dobremu przygotowaniu, ale też lekcji, którą odebraliśmy przez wiele lat, do tego sezonu przygotowała się lepiej. Ale to nie znaczy, że mamy prawo się zdrzemnąć, bo bardzo szybko można stracić przewagę. W zasadzie dwa przegrane mecze spowodują, że ona stopnieje do zaledwie trzech punktów.
W głębokim kryzysie jest Legia, ze szczerą troską przeanalizował pan jej sytuację i doszedł do wniosku, że „nazwa klubu przestaje chronić przed porażką, historia nie amortyzuje błędów operacyjnych. Ekstraklasę: z ligi narracji, do ligi egzekucji”.
Patrzmy na to wielotorowo. Jak na polskie warunki, Legia jest dzisiaj potężnym organizmem sportowym. Zupełnie inaczej zarządza się małym statkiem, dużym i potężnym. Nie ma co tego w ogóle porównywać. Myślę, że takie problemy, z jakimi borykają się Legia czy Wisła, dotyczą garstki klubów w naszym kraju. Nie myślę tylko o wyzwaniach finansowych, ale przede wszystkim o dźwignięciu odpowiedzialności za tak wielkie społeczności. Nie takie marki na świecie przeżywają swe kryzysy. Drogę przez mękę przychodził np. Liverpool.
Natomiast przy tym układzie ligi, przy nowym trenerze, który przyjdzie do Legii, byłbym absolutnie spokojny o to, że za chwilę ten klub będzie walczył o miejsca premiowane grą w europejskich pucharach. Na pewno nie reagowałbym aż tak tragicznie.
Można powiedzieć szczerze, że wszystkie zespoły w Ekstraklasie punktują tragicznie. Nie ma wybijającego się zespołu. Legia jest troszkę gorsza od innych.
Podkreślam, zawsze jest dużo trudniej zarządzać tak dużym klubem. I to widać po klubach, które osiągają sukces w Polsce. Raków Częstochowa, początkowo zdobywał w Polsce trofea nie mierzył się z presją, bo był kopciuszkiem. W miarę nabierania masy zainteresowania kibiców i mediów, każda kolejna decyzja już jest trudniejsza, bardziej szeroko komentowana. Proszę sobie wyobrazić, że jeśli jest się Wisłą Kraków czy Legią Warszawa, z tak wspaniałą historią i tyloma sukcesami, to praktycznie każdy kibic jest doradcą, każdy wie lepiej.
Zdradzę, że ostatnio zrobiłem mały eksperyment. Podczas klubowego spotkania wigilijnego zapytałem 50 osób o to, z którego piłkarza by zrezygnowały. Pytałem naprawdę sensownych ludzi, nie takich, którzy się nie znają na piłce. Z mojego eksperymentu wyszło, że praktycznie trzeba by się pozbyć całego zespołu, bo każdy ma swoje preferencje, swoich ulubieńców. Słyszałem argumenty: „Ten pójdzie wyżej, a ten jest kulawy, tego nigdy nie sprzedamy”. I tak się zebrała niemal cała „jedenastka” Wisły Kraków.
Myślę, że dlatego też kochamy piłkę nożną, bo generuje tak olbrzymie emocje i w zasadzie każdy ma na jej temat opinię, a my Polacy, zdecydowanie potrafimy się znać na właściwie każdej dyscyplinie i dziedzinie życia. Od reaktorów jądrowych, przez tenis, po szachy. My we wszystkim jesteśmy świetni.
Był pan zaskoczony przeciąganiem liny między prezesem Dariuszem Mioduskim z Legii a Michałem Świerczewskim z Rakowa o trenera Marka Papszuna? Właściciel Rakowa nie chciał się zgodzić na to, aby z dnia na dzień jego trener odszedł do największej konkurencji ligowej.
To ich wewnętrzna sprawa. Z tego co pamiętam, prezesi Mioduski i Świerczewski raczej się lubią, więc myślę, że nie ma co wchodzić w tę relację. Natomiast ja osobiście uważam, że taka jest właśnie piłka. W niej są zawsze emocje, niedopowiedzenia, rzeczy, o których nie można powiedzieć i niestety, w mediach trzeba przyjmować krytykę, pomimo że chętnie chciałoby się wyjaśnić: „Słuchajcie, to się działo z takiego, a takiego powodu. Z takiego powodu nie robimy tego, czy tamtego”. Często jednak są to tematy pod klauzulą tajności, więc nie damy rady o tych rzeczach mówić.
Sytuacja jest troszkę patowa, natomiast widać, że trener Papszun szuka nowego wyzwania. Jeśli się potwierdzą informacje, że to on ma być nowym trenerem Legii, to uważam, iż będzie to solidne wzmocnienie tego klubu.





