"Mocny atak kluczem do sukcesu"
Największym minusem Rygi jest linia obrony, więc wrocławianie muszą te mecze zdominować i próbować stwarzać jak najwięcej sytuacji, bo myślę że oni tam właśnie mają największy problem. Wprawdzie w lidze łotewskiej tych bramek za dużo nie stracili, ale przypominam, że poziom tych rozgrywek i przeciwników, z którymi rywalizują, jest jaki jest – przekonuje napastnik Kamil Biliński, wychowanek Śląska Wrocław, który w barwach Riga FC zdobył dwa tytuły mistrza Łotwy i wywalczył krajowy puchar.
Jako wychowanka Śląska Wrocław nie muszę się pytać komu będzie Pan kibicował w starciu wicemistrzów Polski z drużyną Ryga FC…
Wiadomo! Oczywiście normalną sprawą jest to, że będę trzymał za kciuki za Śląsk Wrocław, bo jest bliższy mojemu sercu. Zresztą jak każdy jeden polski zespół będzie rywalizował z tym klubem, też bym mu kibicował, ponieważ im lepiej grają polskie zespoły w europejskich pucharach, tym lepiej dla polskiej piłki. Patrząc na układ losowań to mam nadzieje, że te nasze drużyny długo gdzieś tam zagrzeją miejsca.
Występował Pan w drużynie Ryga FC przez prawie dwa sezony, zdobywając w tym czasie dwa tytuły mistrzowskie i jeden krajowy puchar. Jak Pan wspomina ten okres gry na Łotwie?
Wspominam go bardzo dobrze, ponieważ, jak to się mówi, kładłem „podwaliny” pod sukcesy tego klubu. W tamtym momencie, kiedy ja wyjeżdżałem, to jeszcze nie wszystko było tak dobrze poukładane jak jest to obecnie, bo Ryga jest dzisiaj klubem dużo większym niż wtedy i lepiej zorganizowanym. Obserwując gdzieś tam teraz z boku, to widzę że zrobili krok do przodu. Wtedy, gdy wyjeżdżałem do Rygi, to nie było jeszcze bazy, trenowaliśmy na stadionie Skonto, na którym zresztą odbędzie się to spotkanie. Oni teraz mają bazę i finanse którymi operuje, to jest to teraz kosmos. Patrząc na transfery tych zawodników i kwoty, jakie są wydawane, to jest tam naprawdę grubo i nawet trochę się śmiałem, że wielu kibiców Śląska myśli, że będzie to spacerek.
A jak Pan ocenia te szanse?
Moim zdaniem te szanse są fifty-fifty. Ryga z tego słynie, że ma tych zawodników za których może zapłacić naprawdę duże pieniądze i może sobie ściągnąć każdego piłkarza. Zresztą rok temu pojawiła się plotka, że Erik Exposito ma tam przejść, więc ja się na przykład tym nie dziwiłem, bo wiedziałem, ile tamtejsze kluby są w stanie zapłacić pieniędzy.
Wspomnienia z Łotwy chyba ma Pan dobre?
Bardzo dobre! Grałem w fajnym klubie z ambicjami, zawsze grającym o zwycięstwo. Tam nigdy nikogo nie zadowalał remis albo wygrana w małym stopniu. Tam zawsze musiały być zawsze fajerwerki. Zresztą Ryga jest pięknym miastem, więc te półtora roku, które tam spędziłem wspominam bardzo dobrze.
Pięć lat temu, grając właśnie w Riga FC, zmierzyliście się w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europy z Piastem. W Gliwicach gospodarze zwyciężyli 3:2, ale w rewanżu wygraliście 2:1 i to Pan wchodząc w końcówce na boisko strzelił tego zwycięskiego gola eliminując Piasta. Wtedy w Polsce to była bardzo duża niespodzianka.
Myślę że Piast sobie narobił kłopotów w pierwszym meczu, bo w Gliwicach nie graliśmy dobrego spotkania i te 2:3, a zwłaszcza te dwie bramki zdobyte na wyjeździe, liczyły się podwójnie. I to podawało nam sporą nadzieję na to, że możemy sprawdzić niespodziankę i przejść dalej, bo czuliśmy się mocni w tamtym momencie. W rewanżu wiedzieliśmy, że po prostu musimy się im mocno postawić i dwa gole, które strzeliliśmy na wyjeździe dawały nam spory kapitał przed rewanżem. Do tego w Piaście były też zawirowania spowodowane odejściem Joela Valencii i to nam wtedy też trochę pomogło. Jestem zdania, że wtedy Piast przyjechał do Rygi bardzo pewny i czuł, że sobie zrobi spacerek i awansuje. Niestety dla nich, nasz zespół, który miał bardzo duży charakter i przede wszystkim w szatni wielu piłkarzy różnych narodowości, którzy mieli wiele do udowodnienia, pokazał się ze świetnej strony. Wtedy dało nam to siłę, żeby tego Piasta przejść i to się nam ostatecznie udało.
Zresztą wtedy zabrakło naprawdę niewiele, abyście awansowali do fazy grupowej Ligi Europy.
To prawda. W trzeciej rundzie wyeliminowaliśmy HJK Helsinki, a w decydującym dwumeczu odpadliśmy po zaciętej rywalizacji z FC Kopenhaga. W Danii przegraliśmy po dobrym spotkaniu 1:3, ale rewanż u siebie wygraliśmy 1:0 i mieliśmy szanse na strzelenie drugiego gola, który dałby nam awans. Zabrakło jednej bramki aby zagrać w fazie grupowej Ligi Europy. Zresztą FC Kopenhaga w tych rozgrywkach po tej grupie niemal się przejechała i doszła bardzo daleko. To tylko pokazuje, że mieliśmy wtedy naprawdę fajną ekipę i niezłych piłkarzy. Wiadomo, że puchary zawsze dodają takiego dodatkowego smaczku i czasami jest ktoś kto sprawia niespodzianki i nam się gdzieś tam to trochę udało.
Wspomniał Pan, że te szanse na awans Śląska czy Rygi do kolejnej rundy ocenia pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Na co wicemistrzowie Polski powinni zwrócić uwagę, aby nie powtórzyła się historia z udziałem Piasta Gliwice.
Przede wszystkim nie mogą zlekceważyć Rygi, bo to, że jest to zespół ze słabej ligi, to nie ma się co oszukiwać. W lidze łotewskiej liczą się tylko trzy zespoły, bo Liepaja w tym sezonie, pomimo nawet ciekawej kadry, jest słaba wynikowo. Auda, czyli jakby też taki zaścianek Rygi, jest zespołem, który też może coś ugrać, ale tak naprawdę liczy się tylko Riga FC, RFS Riga i Valmiera. Myślę, że jeśli Śląsk będzie się sugerował tylko meczami ligi łotewskiej to wiadomo, że będzie mógł troszeczkę zlekceważyć przeciwnika. Wydaje mi się, że patrząc na kadrę Rygi i jacy obcokrajowcy tam grają, to widać, że nie są to przypadkowe osoby. Zresztą kilka dni temu ściągnęli reprezentanta Kostaryki za bardzo duże pieniądze, więc mają jakość jeżeli chodzi o indywidualności.
Jak powinien nastawić swoich podopiecznych trener Jacek Magiera?
Najważniejszą sprawą będzie to, żeby wyszedł Śląsk na te spotkanie jako zespół, który chce udowodnić, że gra w dużo lepszej lidze i jest mocniejszym klubem od Rygi. Po prostu musi zagrać jako faworyt i nie może przede wszystkim myśleć, że to się łatwo wygra. Pierwszy mecz grają w Rydze, więc nie będzie aż tak dużo kibiców. To jednak są puchary, więc myślę, że około czterech tysięcy ludzi przyjdzie. Ta otoczka tego stadionu, który przypomina stare czasy polskich stadionów, więc troszeczkę będzie inaczej wyglądało. Myślę, że tam po prostu Śląsk musi zagrać dobre spotkanie. Powtórzę raz jeszcze, że na pewno nie można się sugerować tylko i wyłącznie ligą łotewską, bo mam wrażenie obserwując te mecze, że zespół Rygi, jeżeli nie walczy z tymi lepszymi zespołami, to po prostu gra na pięćdziesiąt procent swoich umiejętności, a i tak te mecze wygrywa. Uważam, że taki sprawdzian na tle Śląska Wrocław będzie dla nich testem. Uważam, że dla Śląska dużą stratą będzie to, że nie ma już we Wrocławiu Erika Exposito, bo z nim w składzie ich szanse procentowe na awans byłyby dużo większe. Teraz trzeba szukać innych rozwiązań, więc liczę na to że Jacek Magiera i jego sztab dobrze to poukładają i zmotywują zespół, aby po prostu nie szukał sobie problemów i spokojnie awansował do kolejnej rundy.
Łotewska Virsliga swoje mecze rozgrywa systemem wiosna – jesień. Zespół Riga FC ma już za sobą dwadzieścia trzy mecze ligowe i w przeciwieństwie do Śląska jest teraz w pełni sezonu. To może mieć jakieś znaczenie w rywalizacji ze Śląskiem?
Moim zdaniem w Polsce też by to było dobre rozwiązanie, ponieważ najlepszym okresie naszych boisk my nie gramy. Mamy wtedy okresy przygotowawcze i jest przerwa w rozgrywkach. To wszystko się tak ciągnie. A kiedy te boiska są już w złej formie i temperatura jest nie najlepsza, to my musimy na tych stadionach rozgrywać mecze, a kibice muszą marznąć. Dzięki temu polskie zespoły miałyby większą szansę w europejskich pucharach, aby ugrać coś lepszego. W rywalizacji ze Śląskiem zespół z Rygi, dzięki temu systemowi, będzie miał ten taki mały plusik, jeżeli chodzi o formę. Tak naprawdę nie wiem dokładnie, w jakiej dyspozycji jest Śląsk, bo po jednym meczu ciężko to określić. Sparingi to nigdy nie jest wyznacznik tego, co się może wydarzyć w bezpośrednim pojedynku. Dla Śląska największym osłabieniem wydaje się brak Exposito, a nie system rozgrywek ligowych.
Co według Pana może być atutem wicemistrzów Polski w tym dwumeczu?
Przede wszystkim nie można dopuścić do tego, aby bardzo szybcy i dobrze grający jeden na jeden skrzydłowi Rygi mogli grać swoje mecze. Jeżeli im się pozwoli na dużo, to myślę, że wtedy Śląsk będzie mógł mieć problemy pod swoją bramką, więc na to bym raczej zwrócił uwagę. Największym minusem Riga FC jest linia obrony, więc wrocławianie muszą te mecze zdominować i próbować stwarzać jak najwięcej sytuacji, bo myślę, że oni tam właśnie mają największy problem. Wprawdzie w lidze łotewskiej tych bramek za dużo nie stracili, ale przypominam, że poziom tych rozgrywek i przeciwników, z którymi rywalizują, jest jaki jest. Oni u siebie dominują i czasami mecze wygrywają, nie grając na sto procent swoich możliwości. Zespół Śląska musi po prostu ich mocno zaatakować, żeby ta linia obrony gdzieś mogła się pogubić i mieć większe problemy, bo myślę, że tu jest klucz do tego, aby Śląsk mógł spokojnie awansować do kolejnej rundy.
Transmisja przedmeczowego studia rozpocznie się o 16:30 w Polsacie Sport 1 i na Polsat Box Go. Od 17:45 będziemy też w TV4. Mecz Riga FC - WKS Śląsk Wrocław rozpocznie się o 18:00.
Przejdź na Polsatsport.pl